Raczkuję


Ćwiczyłam i ćwiczyłam...ale jakoś się nie mogłam przemóc do tego raczkowania...na brzuchu było zdecydowanie szybciej...no ale zawsze znajdzie się ktoś, kto ma na mnie sposób.
Tym razem był to wujek Grzegorz od Vojty...uciekałam od niego aż się kurzyło na czworakach i od tej pory (30 maja) już wolę poruszać się jak piesek a nie jak gąsiennica...